Czy słowo menstruacja nadal jest tabu?
Niestety, w tej kwestii niewiele się zmieniło od czasów naszych przodków i pradziadów. Do roku 1972 w USA nie można było reklamować w mediach podpasek czy tamponów. Do dziś w reklamach tych produktów występuje pewne skrępowanie. Wprawdzie w dzisiejszych czasach jest to już coś powszechnego, lecz mimo to głównym zadaniem reklamowanych produktów jest zagwarantowanie pełnej dyskrecji na „te dni”. Z naszych ekranów i głośników codziennie płyną zapewnienia, że w tych „krytycznych i szczególnych dniach” kobiety będą mogły w końcu czuć się pewnie i swobodnie. Po raz kolejny tuszowana jest menstruacja. W dawnych czasach, kobiety podczas miesiączkujących dni były izolowane, dziś nie ma różnicy między kobietą mającą miesiączkę, a taką która jej na razie nie ma. Menstruacja jednak pozostała jako tabu. Nastąpiła jedynie jej adaptacja do zmienionej roli kobiety.
Przez pewien czas przypisywano miesiączkującym kobietom cudowne i uzdrowicielskie moce. Otrzymywały je one na czas menstruacji od bogów, duchów bądź demonów. Bo przecież krwawiły nie wykrwawiając się na śmierć. Ponadto istniała wtedy ta zadziwiająca zbieżność między co miesięcznym krwawieniem, a cyklem faz księżyca. Krew miesiączkową stosowano nawet jako środek leczniczy. Jednocześnie jednak krew kojarzono z czymś destrukcyjnym. I tak na przykład Eskimosi wierzyli, że myśliwy, który zetknął się z miesiączkującą kobietą, będzie od razu widoczny dla zwierzyny. W Japonii zabronione było patrzenie na kobietę w okresie menstruacji, a u plemion cygańskich kobiety takie nie mogły wypiekać chleba.